Cykl wideoreportaży „W obiektywie PFRON”- to produkcje filmowe, które dotyczą niepełnosprawności, ale również w "pytaniach i odpowiedziach" przedstawiamy działania Funduszu.
Niezwykli. Prawdziwe historie zwykłych ludzi. Przewiń do tłumaczenia na język migowy
Sport był dla niego, chłopaka z Rzyków, pasją już od najmłodszych lat. Interesowała go niemal każda dyscyplina: jeździł na nartach, ćwiczył karate, biegał, ale na pierwszym miejscu była piłka nożna i to od razu na poważnie. Grał w młodzieżowej reprezentacji makroregionu górnośląskiego, był o krok od piłkarskiej kariery. Na początku lat 90. miał grać w Górniku Zabrze – jednym z czołowych polskich klubów. Ambitne plany zniweczył w 1992 r. wypadek motocyklowy. Młody piłkarz stracił lewą nogę. Dla szesnastolatka zawalił się świat. – Znajomi namawiali mnie, żebym zajął się sportem paraolimpijskim. Tłumaczyli: „Jesteś sportowcem, nie rezygnuj z tego” – mówi Łukasz Szeliga, dziś prezes Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego. – Ja podchodziłem do tego bardzo sceptycznie. W tamtych czasach nie było Internetu, nie miałem skąd brać informacji, jak daleko można kompensować niepełnosprawność – dodaje.
Szeliga miał szczęście, spotkał w życiu ludzi, którzy nie zostawili go samego. Jednym z nich był trener pływania, Mirosław Jakubczyk, w środowisku znany jako „Kuba”. To on przekonał Łukasza, aby nie porzucał sportu, tylko zmienił dyscyplinę. – Tak długo namawiał mnie, abym spróbował nart już jako osoba niepełnosprawna, że dla świętego spokoju się zgodziłem – opowiada Szeliga. Jak mówi, na nartach jeździł już od piątego roku życia, bo w jego rodzinnych stronach jeździli prawie wszyscy, ale do narciarstwa po amputacji nie był przekonany, a wręcz uprzedzony. Dopiero po pierwszym treningu zauważył, że w sporcie niepełnosprawnych nie ma nic udawanego i jest to tak samo wymagająca aktywność jak u osób pełnosprawnych. – Po treningu byłem tak samo wyczerpany jak dawniej, a może nawet i bardziej. Zrozumiałem, że muszę zmienić sposób myślenia o tym, co robię, bo na jednej narcie jeździ się inaczej niż na dwóch. Dla sportowca bardzo szybko stało się jasne, że tu też trzeba pracować ciężko, aby osiągnąć sukces – opowiada.
Początki w reprezentacji narodowej nie były łatwe. Zawodnicy w Pucharze Świata reprezentowali bardzo wysoki poziom, a Polacy zajmowali ostatnie miejsca. Wstępne niepowodzenia tylko zmotywowały młodego narciarza. Uznał, że ciężką pracą wywalczy sobie drogę na szczyt. Udało się – znalazł się w pierwszej dziesiątce Pucharu Świata. Po skończonej karierze zawodnika nie chciał zrywać ze sportem. Jak mówi, uznał, że zdobyte doświadczenie przekaże innym. Został trenerem. – Dobrze się w tej roli odnajdywałem. Umiem przekazywać wiedzę i konsekwentnie realizowałem cele, które sobie stawiałem – dodaje. W tym czasie równolegle z pracą trenera Szeliga prowadził klub sportowy „Start” Bielsko Biała.
Podkreśla, że sport paraolimpijski nie zna taryfy ulgowej. Nie wystarczy wybrać sobie dyscypliny, zgłosić się do Polskiego Związku Paraolimpijskiego i tylko czekać na powołanie do kadry. Żeby marzyć o igrzyskach, trzeba dać z siebie wszystko, osiągnąć określony poziom, mieć sukcesy w liczących się zawodach i zajmować czołowe miejsca w rankingach. Droga jest dokładnie taka sama jak w przypadku Igrzysk Olimpijskich.
Jego praca została zauważona i doceniona. Najpierw w 2013 r. został prezesem Polskiego Związku Sportu Niepełnosprawnych, a dwa lata później również Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego. Jak mówi, wszystkie cele, które ma zrealizować, traktuje jak misję. Jaka jest teraz jego misja? – Kamil Stoch powiedział kiedyś, że sport nie istnieje bez kibiców i coś w tym jest. Chciałbym, aby sport paraolimpijski cieszył się większym zainteresowaniem mediów i właśnie kibiców – wyznaje. Powoli już się tak dzieje. Nie bez znaczenia jest fakt, że do sportu paraolimpijskiego płyną coraz większe pieniądze, nie tylko od sponsorów, ale i od Ministerstwa Sportu i Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. – Dzięki temu sport paraolimpijski niewiele już różni się od tradycyjnego olimpijskiego, dlatego chcemy współpracę z ministerstwem i PFRON pogłębiać – dodaje prezes Szeliga.